Biografia | Modlitwy | Cudowne Zachowanie | Galeria | Pro - life | Niepełnosprawność | Linki | Księga
   
 

 
   
-->Strona główna tu jesteś Biografia  -->Wesja Pełna  -->Wersja skrócona
   
   


1.Rodzice Małgorzaty byli członkami włoskiej arystokracji. Jej ojciec - Parisio, był Kapitanem, bardzo odważnym i zdolnym żołnierzem. Po zdobyciu górskiej twierdzy w Metola stał się regionalnym bohaterem. W nagrodę za ten wspaniały czyn mieszkańcy miasta podarowali mu twierdzę, którą zdobył, wraz ze znacznymi przyległościami. W niedługim czasie wprowadził się do zamku ze swoją młodą żoną Emilią. Parisio i Emilia cieszyli się uwielbieniem poddanych i wiedli proste, dostatnie życie w zdrowiu. Wszystko układało się jak najlepiej tej energicznej młodej parze, aż tych dwoje "pięknych ludzi" zaczęło myśleć o dziecku.

  Oczywiście spodziewali się dziecka pięknie uformowanego, bez zarzutu, najlepiej chłopca, dziedzica, którym mogliby się szczycić i chwalić przed przyjaciółmi, rodziną i sąsiadami, ostatecznie pięknej dziewczynki, bo ją można by dobrze wydać za mąż. Para nie mogła wiedzieć, że ich córka była zdeformowanym karłem, aż do chwili, kiedy zobaczyli ją przy porodzie.

  Ich dziecko było wyjątkowo małe jak na swój wiek, z jedną nogą krótszą od drugiej...to nie było to piękne dziecko, którego oczekiwali. Emilia i Parisio byli absolutnie zaszokowani. Jak coś takiego mogło się im przydarzyć? Skąd pochodzi to brzydkie niemowlę? Skoro oni sami nie mogli na nią patrzeć jak więc mogli pozwolić na to komuś innemu. A co jeśli wszyscy dowiedzą się, że ten potworek jest dzieckiem najzacniejszej pary w regionie? Zdecydowali ukryć dziewczynkę i nie mówić o niej nikomu. W tajemnicy powierzyli dziecko zaufanemu słudze. Być może liczyli jeszcze, że w miarę dorastania coś się zmieni, nastąpi jakaś poprawa.

Jak ma na imię ta dziewczynka? - spytał służący.
To nie ma imienia - taką usłyszał odpowiedź.

Służący spojrzał na nieproporcjonalnie dużą głowę dziewczynki i małe nierówne nóżki - "Musisz się jakoś nazywać" wyszeptał. "A gdybym nazwał cię Małgorzata?"

  Wkrótce po tym wydarzeniu okazało się, że noworodek jest niewidomy. Prawa noga dziecka pozostała krótsza co przyczyniło się do tego, że kiedy nauczyła się chodzić kulała. Z powodu utykania i niewłaściwej opieki wkrótce wyrósł jej garb. Brzydki noworodek stał się brzydkim dzieckiem (przynajmniej w oczach rodziców)

  Sługa, któremu rodzice powierzyli dziewczynkę był uczciwym katolikiem, on pierwszy powiedział Małgorzacie o Bogu. Już jako dziecko dużo i często się modliła. Kiedy trochę podrosła, pozwolił jej przechadzać się po zamku samodzielnie, o ile będzie unikać miejsc często odwiedzanych przez Parisia i Emilię. Wizytowała więc rodzinną kaplicę i w ciszy, z pochyloną głową, wielbiła Boga. Podczas jednej z takich wizyt ktoś ją śledził i o mały włos nie wyszedł na jaw przerażający sekret, że ten zgarbiony, ślepy karzeł to córka pana zamku.

Nie możemy nikomu pozwolić na odkrycie tej tajemnicy - powiedział Parisio do Emilii -
Skoro ona tak lubi się modlić powinniśmy jej to ułatwić!

 Parisio wybudował komórkę obok kościółka w lesie. Miała ona dwa okienka - jedno wychodzące do wnętrza kaplicy w taki sposób, żeby Małgorzata mogła słuchać mszy św. I drugie, malutkie otwierające się na zewnątrz, przez które podawano jedzenie unikając w ten sposób spotkania. Kiedy tylko budowa dobiegła końca, sześcioletnia Małgorzata została tam przeniesiona, drzwi wejściowe zamurowano. Rodzice skazali ją na dorastanie w tym ciemnym, wilgotnym pomieszczeniu. Kapelan kościółka często rozmawiał z Małgorzatą i szybko odkrył, że jest ona obdarzona błyskotliwym umysłem spragnionym Boga. Odtąd podjął się misji kształcenia jej. W tych specyficznych warunkach szybko wzrastała jej wiara i mądrość. W wieku siedmiu lat zaczęła pościć podobnie jak mnisi, od połowy września do Wielkanocy. Przez resztę roku pościła 4 dni w tygodniu. W piątki zadawalała się tylko kromką chleba i wodą.

  Kiedy osiągnęła wiek 19 lat, terytoriom Parisia groziła inwazja. Nie bardzo wiedząc czy opuścić Małgorzatę narażając ją na gwałt i zamordowanie czy zabrać ją z miejsca odosobnienia Emilia w końcu opowiedziała się za chrześcijańską opcją. Wraz ze swoim służącym przeniosła Małgorzatę do bezpiecznego miejsca w Mercatello - kamiennej piwnicy. Karmiona i zapomniana spędziła tam rok. W tym czasie pięciu pielgrzymów podróżujących przez Marcatello opowiedziało Emilii o cudownych uzdrowieniach mających miejsce w Castello przy grobie franciszkanina z trzeciego zakonu - Fra Giacomo.

  Tak szybko jak Parisio upewnił się, że pokój w rejonie nastał trwale, wraz z Emilią, zabrali Małgorzatę do grobu. Wepchnęli w tłum chorych i kalek, po czym odsunęli się czekając na uzdrowienie. Małgorzata żarliwie się modliła przez cały dzień, ale żaden cud się nie wydarzył.
 To bez sensu - powiedział Parisio - Popatrz na tych wszystkich zdeformowanych, chorych ludzi którzy też się modlą. Ona należy do nich nie do nas.
 Emilia zgodziła się z mężem. W końcu znaleźli usprawiedliwienie dla tego co już dawno chcieli zrobić. Jeśli sam Bóg odrzucił Małgorzatę, mieli prawo zrobić to samo. Po cichu odjechali do Metola, porzucając córkę.

  Ile czasu upłynęło zanim biedaczka uzmysłowiła sobie, że jej rodzice już po nią nie wrócą? Znalazła drogę do karczmy w której się zatrzymali, ale na próżno. Dowiedziała się tylko, że Parisio i Emilia wrócili do domu bez niej. Ta świadomość mogła rozpętać powódź rozgoryczenia i gniewu, ale Małgorzata wprost przeciwnie, poddała się całkowicie woli bożej. Ufała, że Bóg ma dla niej jalkiś plan, chociaż zaistniała sytuacja wyglądała na beznadziejną. Młoda kobieta, która zawsze była karmiona, chroniona i odosobniona, teraz musiała chodzić nieznanymi ulicami, pośród nieznajomych i żebrać.

  Dwoje żebraków przyszło jej z pomocą i zaopiekowało się nią tamtej pierwszej, przerażającej nocy. Przedstawili Małgorzatę pozostałym i rodzinom, które służyły pomocą biednym. Kiedy ludzie poznali historię Małgorzaty, kiedy spostrzegli, że nie mówi szorstkich słów na swoich rodziców a ciągle wspomina o swojej miłości do nich mieszkańcy Castello zaczęli patrzeć na nią z podziwem i zadziwieniem. Rodziny pozwalały jej mieszkać w swoich domach. Małgorzata odwdzięczała się opieką nad dziećmi i pomocą w pracach domowych. Wkrótce powszechnie uznano jej dobroczynny wpływ na dzieci i osoby którym pomagała. Tym sposobem Małgorzata stała się adoptowanym dzieckiem całego miasteczka.

  Po pewnym czasie siostry z klasztoru św. Małgorzaty zaprosiły Małgorzatę do swojej wspólnoty. Spędziła tam wiele radosnych chwil, gdzie pomimo tego, że była niewidoma, pomagała przygotowując posiłki, sprzątając klasztor i robiąc wiele innych rzeczy. W końcu czuła się naprawdę potrzebna. Kiedy fundatorka klasztoru umarła siostry poluźniły regułę. Tylko Małgorzata poddawała się restrykcyjnym wytycznym tak samo jak na początku. To surowe zachowanie w fazie swobody denerwowało pozostałe siostry i doprowadziło do wydalenia z zakonu.

  Teraz mieszkańcy Castello zaczęli mleć językami: Ona nie jest tak święta jak myśleliśmy - szeptali - jeśli siostry poprosiły ją o opuszczenie klasztoru. Dzień po dniu, niesprawiedliwe uwagi były ciskane w kierunku Małgorzaty, przez ludzi nie mogących znieść, że ta uważana za świętą osoba, okazała się zwykłym grzesznikiem. Małgorzata znosiła te oskarżenia ze stoickim spokojem i zawsze broniła sióstr, mówiąc o ich uprzejmości i cierpliwości. Czas wyjawia wszystko, tak też stało się tym razem. Fakty stały się znane, a reputacja Małgorzaty jako świętej wezbrała.

 Małgorzata uczęszczała do kościoła prowadzonego przez dominikanów. Tam poznała dzieło które z czasem rozwinęło się w Trzeci Zakon Dominikański. Stanowiły go w większości wdowy, wyjątkowo starsze mężatki, które chciały uczestniczyć w pracach zakonu dominikańskiego nie przyjmując święceń. Młode, niezamężne kobiety nie były przyjmowane w obawie skandalu. Małgorzata zapragnęła dołączyć do zgromadzenia. Przeor, sprawujący nad nim duchową opiekę, znając historię i charakter Małgorzaty, był przekonany, że bez obaw można zrobić dla niej wyjątek. Tak też się stało.

  Po odbyciu krótkiego kursu duchowości dominikańskiej, podkreślającej znaczenie nauki, modlitwy i pokuty, została ona obłóczona w dominikański habit, składający się z białej tuniki, skórzanego pasa i długiego, białego welonu. Małgorzata sumiennie wypełniała regułę. Codziennie z pamięci recytowała wszystkie Psalmy (150) i dwa nabożeństwa. Wkrótce przeszła od rozmyślania do kontemplacji*, w których, pomimo ślepoty, mogła widzieć Zbawiciela.

  Małgorzata rozpoczęła praktykowanie umartwień podobnych do tych które praktykował św. Dominik. Często spędzała całą noc na modlitwie po której rano uczestniczyła we mszy. Z wielkim zaangażowaniem troszczyła się o chorych i umierających, pojawiając się wszędzie, gdzie mogła być potrzebna przynosząc jedzenie, lekarstwa, wsparcie, zachętę i modlitwę. Wielu, jak mogło się wydawać, straconych grzeszników przywiodła do spowiedzi i pokuty dzięki modlitwom do św. Józefa i własnemu przejmującemu przykładowi.

  Kiedy dowiedziała się o nieludzkim traktowaniu więźniów, uczyniła się ich apostołką. Każdego dnia zanosiła im jedzenie, ubrania, lekarstwa. Wielu z nich przywróciła kościołowi. Podczas modlitwy zdarzało jej się unosić nad ziemią, wymodliła też kilka różnego rodzaju cudów.

  W ostatnich latach życia, pewna zamożna rodzina z Castello zaproponowała Małgorzacie zamieszkanie ze sobą. Do tego czasu często przechodziła z domu do domu, ponieważ żaden z jej dobroczyńców nie mógł sobie pozwolić na długie utrzymywanie jej. Chętnie więc przystała na tę propozycję. Wprowadziła się na skromne poddasze rezygnując z przestronnego, bogato wyposażonego pokoju. Kontynuowała życie wypełnione pokutą, modlitwą i posługą aż do śmierci w 13 kwietnia 1320 roku. Miała wtedy 33 lata.

  Zgodnie z dominikańską tradycją ciało Małgorzaty zamierzano pochować bez trumny, jednak cudowne uleczenie kalekiego dziecka, skłoniło radę miejską do zapłacenia za trumnę. Małgorzata została pochowana w jednej z dominikańskich kaplic.

  Pierwsze kroki w kierunku jej beatyfikacji podjął zakon dominikański, ale sprawa ta zamierała w różnych okresach czasu, aż prawie zupełnie o niej zapomniano. W XVI w. Zainteresowanie jej sprawą ożywiło się, gdy odkryto jej zachowane ciało. W dniu 9 czerwca 1558 roku biskup zezwolił na przeniesienie ciała do nowej trumny, gdy stwierdzono, że stara przegniła. Po tej ceremonii miały miejsce liczne cuda i proces beatyfikacyjny, który został podjęty z nowym zaangażowaniem, zakończył się szczęśliwie w dniu 19 października 1609r., kiedy to kościół oficjalnie uznał świętość Małgorzaty, ogłaszając ją błogosławioną i przeznaczając dzień 13 kwietnia na jej święto.

  Jej nienaruszone&nbspciało po dziś dzień może być oglądane w kaplicy szkoły dla Niewidomych w Citta di Castello we Włoszech. Błogosławiona Małgorzata zdziałała wiele cudów podczas swojego życia i setki po śmierci. Jest wspaniałym przykładem pobożności, cierpliwości, wiary i miłosierdzia. Jest skutecznym patronem organizacji Pro-life na całym świecie. Sama zdeformowana i marginalizowana, służyła chorym, pozbawionym współczucia i umierającym. Jakikolwiek może być życiowy problem Małgorzata już go doświadczyła. Modlitwy do tej zapomnianej świętej, która opiekuje się zapomnianymi ludźmi, są naprawdę skuteczne.


Jeśli tylko zechcesz możesz zmienić swoje życie. Możesz nadać mu głęboki sens od d z i ś. Niech życie Małgorzaty będzie twoim drogowskazem. Uwierz, że nie ma takich okoliczności, których nie można zmienić w dobro. Nie ma takiej głębokiej rozpaczy z której nie można się wydostać. Ona mogła pokonać wszystkie przeciwności, a skoro Ona mogła to dlaczego Tobie miałoby się nie udać...więcej >>



 

2.Wyobraź sobie, że jesteś ślepym, garbatym karłem z jedną nogą znacznie krótszą od drugiej. Osobą bardzo wrażliwą, potrzebującą domowego ciepła, a odrzuconą przez najbliższą rodzinę. Jak wtedy wyglądałoby twoje życie?

  Przyszła na świat w 1287 roku, w arystokratycznej włoskiej rodzinie. Jej rodzice byli bardzo podekscytowani zbliżającymi się narodzinami swojego upragnionego potomka. Nie sposób wyrazić ich rozczarowania, kiedy okazało się, ze to upragnione dziecko jest tak zdeformowane. Popadli w rozpacz.

  Od początku nie chcieli mieć z nią nic wspólnego. Przydzielili jej do opieki służącego, który ochrzcił dziecko imieniem Małgorzata. Imię wybrał sam - rodzice nie chcieli tego zrobić. Małgorzata była trzymana w ukryciu. Od najmmłodszych lat kochała modlitwę. Pewnego dnia jej obecność omal nie wyszła na jaw (została zauważona przez obcych ludzi odwiedzających jej rodziców, kiedy modliła się w rodzinnej kaplicy).

 Po tym wydarzeniu rodzice postanowili nie ryzykować więcej. Zamurowali dziewczynkę w salce przylegającej do małej, leśnej kapliczki. Pomieszczenie, w którym przebywała miało jedno okienko wychodzące do wnętrza kaplicy, dzięki któremu mogła słuchać mszy i drugie, niewielkie, przez które otrzymywała jedzenie, nie narażając się jednocześnie na oglądanie. Miała wtedy 6 lat. Dorastała bez rodzicielskiej miłości, bez rówieśników, z którymi mogłaby się bawić. Jej jedynymi towarzyszami były ptaki.

  W 1307, kiedy miała 12 lat, jej rodzice usłyszeli o cudownych uzdrowieniach przy grobie franciszkańskiego zakonnika z Castello. Zabrali córkę w podróż. Pod koniec dnia, widząc brak zmiany, porzucili ją. Została pozostawiona sama, w obcym, nieznanym miejscu, bez środków do życia, bez jedzenia, w tym co miała na sobie. Pomimo wszystko, nigdy nie przestała ich kochać .

  Tej nocy została na krótko zaadoptowana przez dwoje żebraków - Roberta i Helenę. Wiele ubogich rodzin pomagało Małgorzacie, goszcząc ją w swoich domach przez kilka kolejnych dni. Zawsze miała się gdzie zatrzymać. Wszystko to trwało siedem lat. Po tym czasie grupa zakonnic, zaproponowała jej przyłączenie się do swojego zgromadzenia, co uczyniła chętnie. Jednak z biegiem czasu, na skutek zmian we wspólnocie (zmniejszenie dyscypliny), musiała ją opuścić. Małgorzata została porzucona kolejny raz.

 Wkrótce potem została zaproszona do Trzeciego Zakonu świętego Dominika. Wprowadzono ją w tajniki duchowości zgromadzenia, opartej na nauce, modlitwie i pokucie. W jej życiu poświęconym chorym i umierającym żadna osoba nie była zbyt daleko; o każdej godzinie dnia czy nocy była gotowa pośpieszyć do człowieka w agonii. Każdy dom, który odwiedziła wypełniał się pokojem, jednoczyła skłócone rodziny.

  Jednym z wielu cudów, który wydarzył się jeszcze za życia błogosławionej, było uzdrowienie jej umierającej chrześniaczki. Tamtego dnia wszyscy przyjaciele i rodzina zgromadzili się przy łóżku chorej. Małgorzata, klęcząc, modliła się w pomieszczeniu obok. Kiedy zadzwonił dzwon kościelny dziewczynka obudziła się i ku zdumieniu wszystkich obecnych wyszeptała, że została uzdrowiona dzięki modlitwom swojej matki chrzestnej.

  Po wielu latach zanoszenia modlitw, ofiar, aktów miłosierdzia, pokornego przyjmowania drwin ze strony wielu ludzi Małgorzata otrzymała sakrament chorych i odeszła w pokoju. Było to w drugą Niedzielę po Wielkanocy, 13 kwietnia 1320 roku. Miała wtedy 33 lata.

  Wiele cudownych uzdrowień miało miejsce po jej śmierci. Jej nienaruszone ciało spoczywa do dzisiaj w kaplicy dominikańskiego kościoła.

  Jak ma się historia życia Małgorzaty do naszych czasów? Jej rodzice chcieli chłopca, a jeśli nie chłopca to przynajmniej perfekcyjną dziewczynkę. W oczach świata, była bezużyteczna, a jakie prawo do życia mają bezużyteczni ludzie?

  Błogosławiona Małgorzata pomogła ogromnej liczbie ludzi swoim świadectwem i dobrymi uczynkami, znalazła świętość, łącząc swoje cierpienie z cierpieniem Jezusa. To bardzo wartościowa lekcja. Żyła życiem nadziei i wiary, pełnym miłosierdzia. Dawała wiele, niewiele otrzymując w zamian. W domu została skrzywdzona i poniżona, ponieważ jej rodzice przedkładali swój status społeczny i materialne bogactwo ponad wartości duchowe. Pozbawiona ludzkiego towarzystwa nauczyła się "obejmować swojego Pana w samotności"

  Pomimo całego upokorzenia wybaczyła rodzicom ich chore zachowanie, a innych traktowała tak dobrze jak tylko potrafiła. Jej dobro i łagodność wypływały z przekonania, że Bóg kocha każdą osobę nieskończoną miłością, jako stworzoną na swój obraz i podobieństwo. Dobrem i łagodnością podbiła serca ubogich z Castello, przechodziła z jednego domu do drugiego stając się "bezdomną żebraczką zaadoptowaną przez biedotę".

  Na zakończenie chcę was pozostawić z taką myślą: Czy pozwolono by urodzić się takiemu dziecku jak Małgorzata w 2002? Pomyślcie tylko o wszystkich tych życiach, które nie zostałyby dotknięte przez jej życie...

Beatyfikowana: 1609
Kanonizacja: w toku
Wspomnienie: 13 kwietnia
Patronka: ubogich, inwalidów, porzuconych, niepotrzebnych, odrzuconych z powodów religijnych, dzieci&nbspnienarodzonych, stawiających czoło problemom fizycznym




-----------------------------------
* R o z m y ś l a n i e jest modlitewnym poszukiwaniem, które pobudza myśl, wyobraźnię, uczucie, pragnienie. Jego celem jest przyswojenie sobie w wierze rozważanego przedmiotu, odniesionego do rzeczywistości naszego życia. K o n t e m p l a c j a myślana jest prostą formą wyrażenia tajemnicy modlitwy. Jest spojrzeniem wiary utkwionym w Jezusa, słuchaniem Słowa Bożego, milczącą miłością. Urzeczywistnia ona zjednoczenie z modlitwą Chrystusa w takim stopniu, w jakim pozwala nam uczestniczyć w jego Misterium. "Wpatruję się w niego, a On wpatruje się we mnie" mówi do swojego św. proboszcza wieśniak z Ars modlący się przed tabernakulum. To spojrzenie oczyszcza serce.(KKK)wróć >>


Jeśli tylko zechcesz możesz zmienić swoje życie. Możesz nadać mu głęboki sens od dziś. Niech życie Małgorzaty będzie twoim drogowskazem. Uwierz, że nie ma takich okoliczności, których nie można zmienić w dobro. Nie ma takiej głębokiej rozpaczy z której nie można się wydostać. Ona mogła pokonać wszystkie przeciwności, a skoro Ona mogła to dlaczego Tobie miałoby się nie udać...więcej >>




Biografia | Modlitwy | Cudowne Zachowanie | Galeria | Pro - Life | Niepełnosprawność | Linki | Księga | Webmaster

© 2002-2009 SkarbyKosciola.pl; ostatnia modyfikacja 7.11.2009