Biografia | Modlitwy | Cudowne Zachowanie | Galeria | Pro - life | Niepełnosprawność | Linki | Księga
   
 

 
   
  
   
   



Szczerość, żadnego owijania w bawełnę. Robiąc to sam sobie szkodzisz. Pogrążasz się jeszcze bardziej. Jeśli miałoby być nieuczciwie to lepiej niech nie będzie wcale! Z pewnością nie jest to łatwe, na pewno konieczne. Aby lepiej to zrozumieć i nie popełnić najgorszego z błędów koniecznie przeczytaj poniższy teks. Naprawdę warto! Św. Jan Maria Vianney mówi w sposób prosty i niezwykle zajmujący.



I przywiedli mu głuchego i niemego. (Mk 7, 32)


Kazanie "O Złej Spowiedzi"łuchoniemy, jest nieraz obrazem chrześcijanina przychodzącego do spowiedzi. Zdarzają się ludzie głusi na wyrzuty sumienia; inni znów okazują się niemowami, kiedy przychodzi im oskarżać się za swoje grzechy. A jakie to straszne nieszczęście, kiedy ktoś ze wstydu albo ze strachu ukrywa grzech śmiertelny - bo kłamie wobec Jezusa Chrystusa, a lekarstwo i miłosierdzie, jakie Jezus Chrystus okazuje tu skruszonym grzesznikom, on zamienia sobie w truciznę. A przecież wielu przy spowiedzi dopuszcza się świętokradztwa. Oby ten grzech był na tym świecie tak rzadki, jak rzadko zdarzają się potwory! Oby moja mowa nie odnosiła się do nikogo z tych, którzy są tu w kościele! Bo, naprawdę - czy można wyrządzić większą zniewagę Bogu i Zbawicielowi? Pokażę wam dzisiaj, jak ciężko krzywdzi Jezusa Chrystusa świętokradca i jak wielkie jest miłosierdzie Boże, które cierpi takiego niegodziwca!


I.


 Spowiedź jest w Kościele Świętym instytucją najcenniejszą - mogliby o tym zaświadczyć zarówno błogosławieni w niebie, jak i na wieki potępieni w piekle. Ci pierwsi zbawili się przeważnie dlatego, że godnie przystępowali do Sakramentu Pokuty, drudzy zginęli na zawsze, bo albo się nie spowiadali albo spowiadali się źle! Z jakich powodów zdarzają się złe spowiedzi?

Po pierwsze, dlatego, że niekiedy nie robimy dobrze rachunku sumienia. Głębiny swojego serca trzeba badać ze światłem i z wagą w ręce, nie należy przed sobą niczego ukrywać, tak, jak się nic nie ukryje na Sądzie Ostatecznym. Nieraz sumienie jęczy w nas i mówi: "Zlituj się nade mną i wyrwij mnie z tej strasznej przepaści! Czy mam być na zawsze oddzielony od Boga i nigdy Go nie oglądać? Co za straszne nieszczęście!" Kto się rzadziej spowiada, ten niech poświęci na rachunek sumienia dłuższy czas, niech robi ten rachunek po modlitwie do Ducha Świętego i po poleceniu siebie Matce Najświętszej. Byłoby dobrze, żeby z intencją uproszenia sobie łaski dobrej spowiedzi, wysłuchać w tym dniu Mszy Świętej, spełnić jakiś dobry uczynek, zadać sobie umartwienie w jedzeniu czy w spaniu. Wskazane jest przejść sobie w myśli grzechy po kilka razy tak, żeby należycie wryły się w pamięć. Jeżeli ktoś przed przystąpieniem do Komunii Świętej przypomni sobie jakiś grzech śmiertelny, niech nie idzie do Stołu Pańskiego, jeśli zapomniał o nim z własnej winy.

Po drugie, podczas spowiedzi należy się z grzechów oskarżać dokładnie, choć pełnej pychy naturze ludzkiej przychodzi to z trudnością. Oprócz grzechu trzeba podać. Ile razy się go popełniło i jakie są okoliczności obciążające. Tu bardzo oszukuje penitenta zły duch, który albo każe mu szukać łagodnego spowiednika, albo go namawia do zatajania grzechów i łudzi biedaka nadzieją, że później wyspowiada się lepiej. W tę pułapkę złapał już diabeł wiele dusz gubiąc je na wieki. Bo skutkiem świętokradzkiej spowiedzi okazuje się zaślepienie i zatwardziałość serca, które nic opuszczają człowieka nieraz aż do śmierci. Wiele odstraszających przykładów mogliby na dowód tego przytoczyć świątobliwi misjonarze. Wskutek świętokradztwa traci się łaskę Bożą, szatan silniej opanowuje duszę, maleje też bojaźń Boża i sprawdza się na świętokradcach groźba Zbawiciela: Będziecie Mnie szukać (...), a w grzechach waszych pomrzecie (J 8, 21).

Zwłaszcza grzech przeciwko czystości bywa powodem złych spowiedzi. Pewien zakonnik uchodził za wzór doskonałości i umarł mając opinię świętego. A jednak pokazało się, że poszedł na potępienie dlatego, że się wstydził wyspowiadać z nieczystej myśli. Nic mu nie pomogły surowe pokuty, modlitwy i umartwienia. Nazajutrz po tym, jak go pochowano w kościele, sługa z samego rana zobaczył, że ciało leży na zewnątrz. To zjawisko powtarzało się po kilka razy. Wreszcie w czasie uroczystego egzorcyzmu umarły, pytany przez swego przełożonego wyznał, że jest na wieki odrzucony i żądał, żeby jego zwłoki pochowano na miejscu nie poświęconym.

Powie ktoś: "Chyba nikt nie ośmieli się ukrywać swoich grzechów i w ten sposób narażać się na jeszcze cięższe wyrzuty sumienia." - Moi bracia! Gdybym miał to stwierdzić pod przysięgą, nie wahałbym się powiedzieć, że tu, między wami, teraz, w kościele, jest pięciu do sześciu takich grzeszników. Przekonacie się o tym na Sądzie Ostatecznym i przypomnicie sobie to, co dzisiaj powiedziałem.

Jak może chrześcijanin ze wstydu czy ze strachu narażać się na takie nieszczęście? Przyjacielu, pomyśl, co cię czeka za ukrywanie grzechów! Nie masz odwagi otworzyć sumienia przed swoim proboszczem? Ale czy tylko on jeden jest na świecie? Czy nie znalazłbyś innych księży, którzy z wielką dobrocią wysłuchaliby cię na spowiedzi? Boisz się, żebyś nie dostał długiej pokuty? Nie bój się, spowiednik ci pomoże; jeszcze się modlić będzie za ciebie i razem z tobą będzie opłakiwać twój grzech, żeby wyprosić dla ciebie obfite zmiłowanie Boże. Przyjacielu, zlituj się nad swoją biedną duszą, która tyle kosztowała Jezusa Chrystusa! O, jak bardzo ślepi są grzesznicy, którzy wstydzą się czy boją wyspowiadać się ze swoich upadków! Na co się przyda to ukrywanie, skoro kiedyś tajniki serc zostaną odsłonięte na oczach całego świata? Jednym słowem - moglibyście się teraz uchronić przed strasznym wstydem, jaki was czeka na Sądzie Ostatecznym, a swoje piekło moglibyście zamienić na wieczną szczęśliwość. Ach, do czego prowadzi człowieka świętokradztwo! Nie chciałby umrzeć w grzechu, a nie ma siły go porzucić! Boże, dręcz tych nieszczęśliwych i zaślepionych ludzi wyrzutami sumienia - dręcz ich, żeby nie mogli się im oprzeć, żeby się wreszcie nawrócili!

Po trzecie, zdarzają się złe spowiedzi z powodu braku żalu i dlatego powinniśmy gorąco prosić Boga o skruchę. Kiedy zataimy grzech, doświadczamy jakiegoś wewnętrznego niepokoju, coś nas gryzie jak dziki tygrys. Ale kiedy nie mamy żalu, to w swoim zaślepieniu wcale nie zwracamy na to uwagi. Dlatego o skruchę serca, jak już wspomniałem, trzeba się szczerze modlić do Boga. Kto chciałby sprawdzić, czy przy spowiedzi miał właściwy żal, najlepiej dowie się tego, patrząc na to, czy zmienił swoje życie - czy nie oddaje się już pysze, gniewom, zazdrości, skąpstwu, czy nie oszukuje; czy się umartwia, czy kocha cnotę czystości, czy jest gorliwy w służbie Bożej itd., Kto świadomie nie podaje liczby grzechów ciężkich, albo w chwili, kiedy spowiednik zadaje mu pokutę, nie ma szczerej intencji jej odprawienia - ten się źle spowiada. Kto nie umie czytać, niech powie spowiednikowi, żeby mu nie wyznaczał pokuty z książki do nabożeństwa. Czasem zdarzają się ludzie tak pyszni, że nie chcą się przyznać, że nie umieją czytać, a pokuty, jaką im zadano, nie odmawiają. Nie ma się czego wstydzić, tylko otwarcie trzeba poprosić o zmianę. Często też zdarzają się złe spowiedzi dlatego, że penitent już w czasie rozgrzeszenia nie ma ochoty naprawić krzywdy, jaką wyrządził bliźniemu.

Z tego, co powiedziałem, możecie się już zorientować, że od czasu do czasu trzeba się zastanawiać nad poprzednimi spowiedziami, usuwać i naprawiać braki, jakie się w nich dostrzegło


II.


i, którzy ukrywają grzechy na spowiedziach, są naprawdę nieszczęśliwi - noszą przecież w sercach okropnego kata. Ludzie, wmawiając w siebie, że przed śmiercią odprawią jeszcze dobrą spowiedź i naprawią swoje świętokradztwa, oszukują samych siebie. Są ślepi, bo nie zdają sobie sprawy, że nie pozwoli na to diabeł, że będzie on wszelkimi sposobami temu przeszkadzał. Opowiem wam przykład, który to pokazuje.

Kiedy słynny Jan Avila wygłaszał kazania w jednym z miast hiszpańskich, wezwano go do łoża ciężko chorej dziewczyny, żeby wysłuchał jej spowiedzi. Matka wychowała ją w pobożności i wpajała w jej serce gorące nabożeństwo do Matki Najświętszej - nabożeństwo, którym sama się odznaczała. Chora słyszała kilka razy płomienne kazania Avili i postanowiła otworzyć przed nim na spowiedzi swoje sumienie. I rzeczywiście, wyznawała swoje grzechy z tak wielkim żalem i łzami, że ojciec Avila, zbudowany tym, rozgrzeszył ją bez żadnych obaw o jej zbawienie. Tymczasem zdarzyło się coś niezwykłego. Oto braciszek, który towarzyszył Ojcu i podczas spowiedzi czekał na niego w drugim pokoju, ujrzał czarną, pokrytą sierścią rękę, która trzymała chorą za gardło, jakby ją chciała zadusić. Po powrocie do klasztoru opowiedział to przełożonemu, a przełożony powtórzył to z kolei ojcu Avili, polecając mu, żeby jeszcze raz poszedł do chorej i wpłynął na nią, aby szczerze wyznała, czy coś jeszcze nie dręczy jej sumienia. Z tym samym więc towarzyszem udał się ojciec Avila, jeszcze tej nocy, do domu, w którym leżała chora. Kiedy stanęli przy bramie, dotarły do ich uszu płacze i jęki. Gdy tylko zapukali, wybiegł do nich służący, który powiedział im, że chora umarła, że zaraz po spowiedzi utraciła mowę i zmysły i nie była w stanie przyjąć Komunii Świętej. Weszli jeszcze do środka, przyjrzeli się zmarłej, po czym wrócili do klasztoru i opowiedzieli wszystko przełożonemu, który się bardzo tym zmartwił. Sam ojciec Avila udał się przed Najświętszy Sakrament, upadł na kolana i zaczął się gorąco modlić, żeby miłosierny Bóg zechciał zachować tę nieszczęśliwą dziewczynę od wiecznego potępienia. Kiedy się tak modlił, po niedługiej chwili usłyszał szczęk łańcuchów. Zwraca się więc w stronę, z której dochodzi go ten szczęk i widzi osobę okutaną od stóp do głów żelaznymi okowami i ciemnymi płomieniami. Wystraszył się Ojciec i zapytał zjawę, kim jest. I oto jaką na swoje pytanie dostał odpowiedź: "Jestem duszą tej nieszczęsnej dziewczyny, którą rano spowiadałeś i za którą na próżno się teraz modlisz. Oszukiwałam świat swoją obłudą i fałszywą pobożnością. Po śmierci mojej matki zakochał się we mnie pewien młody człowiek. Początkowo opierałam się jego naleganiom, ale wreszcie poddałam się jego woli. Dopuściłam się ciężkiego upadku, czułam straszne wyrzuty sumienia, bałam się potępienia, ale zły duch nie pozwalał mi wyspowiadać się z tego grzechu, mimo, że często postanawiałam sobie, że to zrobię. Bałam się, że spowiednik będzie miał o mnie złe wyobrażenie i tak raz za razem odbywałam świętokradzkie spowiedzi i niegodnie przyjmowałam Komunię Świętą. Kiedy usłyszałam twoje kazania, które przeszywały mi serce jak strzały, postanowiłam sobie, że wyspowiadam się u ciebie i dlatego wezwano cię do mnie. I gdybym zaczęła moją spowiedź od świętokradztw, a nie od drobiazgów, byłabym uratowana. Ale potem nie miałam już odwagi wyznać tego zatajanego grzechu. Jestem na zawsze potępiona, na próżno modlisz się za mnie!" - "Co jest teraz dla ciebie największą męką?" - zapytał wtedy ojciec Avila. -,,To - odpowiedziała - że tak łatwo mogłam się zbawić, wyznając tylko swój grzech." Po tych słowach zjawa znikła, wydając okropny krzyk i strasznie szczękając łańcuchami.

Oto, co czeka duszę, która stanie przed trybunałem Jezusa Chrystusa obciążona świętokradztwami! Bracia drodzy, badajmy tajniki swoich sumień, a jeśli znajdziemy tam zatajone grzechy, wyznajmy je zaraz na spowiedzi.. Bo ani pokuty, ani jałmużny nie potrafią ich zgładzić. Jedynym ratunkiem jest tu tylko Sakrament Pokuty. Nie pozwalajcie, żeby was dalej oszukiwał piekielny duch, który bojaźń i wstyd odbiera człowiekowi przed grzechem, a zwraca mu je dopiero przy spowiedzi. Odrzućmy pychę, która się boi upokorzenia. Za pięć minut wstydu - jeśli szczerze oskarżymy się przed litościwym kapłanem - uchronimy się od wiecznego nieszczęścia i wiecznej hańby. Kto za życia nadużywa Bożego miłosierdzia, ten nie znajdzie go w chwili śmierci!

Do pewnej chorej wezwano po nocy misjonarza. Ten powiedział jej wprost: "Pani, jesteś w poważnym niebezpieczeństwie; jeśli nie wyspowiadasz się należycie, to mając tak ciężkie grzechy, pójdziesz na potępienie". - "Czy to możliwe, że już umieram? Tak, to prawda, od dłuższego czasu źle się spowiadałam i ze wstydu ukrywałam swoje grzechy...". W tym momencie straciła mowę i skonała; prawdopodobnie poszła na potępienie.

A jaki wstyd spotka świętokradców na Sądzie Ostatecznym! Będą wtedy pragnąć, żeby zwaliły się na nich góry, które mogłyby ich zasłonić przed oczyma całego świata. Co myśli sobie taka osoba, która wyłudza rozgrzeszenie od spowiednika? Czy nie wydaje się jej, że słyszy z nieba jakby głos, który upomina kapłana: "Zatrzymaj się, bo Najdroższa Krew Zbawiciela woła i domaga się zemsty na tego świętokradcę. Nie rozgrzeszaj, bo ja odrzucam i przeklinam tę duszę!" Świętokradcy - wy sprzedajecie Chrystusa jak wiarołomny Judasz! Kiedy zbliżacie się z grzechami do Komunii Świętej, zadajecie Zbawicielowi nową śmierć! Czy nie słyszycie, jak On zdaje się do was wołać z tabernakulum: "Synu, czekaj, wstrzymaj się, nie zadawaj śmiertelnego ciosu twojemu Bogu!" Pewien ojcobójca wciąż słyszał wokół siebie głos: "Synu mój, dlaczegoś mnie zadusił, czemu odebrałeś mi życie?" Podobnych wyrzutów sumienia doznaje ten nieszczęśnik, który niegodnie przyjął Ciało i Krew Pańską.

Jaka płynie stąd dla nas nauka? Używajmy wszystkich możliwych środków, żeby nasze spowiedzi były dobre. Nie wyłudzajmy rozgrzeszenia, kiedy jesteśmy w jakimś nałogu i nie mamy szczerej intencji poprawienia się. Nie odbywajmy naszych spowiedzi z pośpiechem, nie dobierajmy słów, które by zasłaniały nasze grzechy i pomniejszały ich zło. Do trybunału Pokuty przystępujmy z żalem - z żalem, o który trzeba Boga gorąco błagać. Jeżeli przez kilka lat ukrywaliśmy jakieś grzechy, to wyspowiadajmy się z nich czym prędzej, nie zwracając uwagi na podszepty diabła. Nie wyobrażajmy sobie, że wyznamy je później, albo że w najgorszym razie zrobimy to w godzinę śmierci - bo wtedy może już być za późno, bo wtedy Bóg w Swoich niezbadanych wyrokach może odmówić nam łaski. A gdyby przychodziła nam chęć ukrywania grzechów, to pomyślmy sobie, co nam powie na Sądzie Ostatecznym - jakie wyrzuty będzie nam tam robił - ten spowiednik, którego oszukiwaliśmy! Wszystko, co robimy, róbmy tak, jak byśmy to chcieli zrobić w godzinę śmierci - wtedy nie zbłądzimy. Amen.

św. Jan Maria Vianney




Biografia | Modlitwy | Cudowne Zachowanie | Galeria | Pro - Life | Niepełnosprawność | Linki | Księga | Webmaster

© 2002-2009 SkarbyKosciola.pl; ostatnia modyfikacja 7.11.2000